Msza w czasie koronawirusa

W naszej wspólnocie zakonnej ostatnio dyskutowaliśmy nad tym, co zrobić w niedzielę, w związku z pojawieniem się epidemii koronawirusa w naszym kraju. Zastanawialiśmy się, czy odwoływać Msze, czy je poprowadzić. Postanowiliśmy, żeby w tę niedzielę odprawić wszystkie Eucharystie, które mieliśmy zaplanowane. Nie wiedzieliśmy ilu wiernych przyjdzie. Sam też namawiałem, aby z racji zagrożenia epidemicznego nie ruszać się z domu.

Muszę przyznać, że cieszę się, że niewielu dzisiaj przyszło. Chociaż bardzo dziwnie odprawiało mi się dzisiejszą Mszę Świętą. Dlaczego?

Od kilkunastu lat, regularnie uczestniczę we Mszach sprawowanych dla rodzin z dziećmi. Tak było w Krakowie, Łodzi i Warszawie, a obecnie w naszej gdyńskiej parafii.
Co tydzień spotykam się z młodymi na Mszach, prowadzę zbiórki dla ministrantów, mam katechezę w szkole. Wszystko to bardzo lubię robić. Cieszę się, ze mam z nimi fajny kontakt. Nasze Msze, uważam, że nie są smutne. Przeciwnie – są pełne radości, uśmiechu. Cieszy mnie zawsze widok rodziców i dzieci, które są na Mszy.

Dzisiaj, kiedy jak co każdego dnia stanąłem przy ołtarzu, zobaczyłem prawie pusty kościół. Nie było w nim młodych. Od razu pomyślałem, że z jednej strony to bardzo dobrze, bo ta szczególna sytuacja wymaga od nas zaopiekowania się dziećmi i starszymi. W serduchu jednak bardzo mi ich brakowało. Przed modlitwą Ojcze nasz zawsze dzieci gromadzą się wokół ołtarza. Tym razem tego nie było. Powiedziałem, żebyśmy pomyśleli teraz o tych dzieciach, które pozostały w domu i właśnie z myślą o nich odmówili tę modlitwę.

Ta dzisiejsza Msza pokazała mi, jak bardzo kocham wspólnie przeżywaną Eucharystię. Chcę ją odprawiać z innymi… nie sam. To cenne dla mnie doświadczenie, bo pokazuje mi, że ten Wielki Post – tak bardzo nietypowy – jeszcze bardziej może zbliżyć jednego człowieka do drugiego. Poza tym, jeszcze bardziej wzrasta taka dobra tęsknota za wspólną Eucharystią – wspólnym spotkaniem z Jezusem w Komunii.

Msza była cicha… niektórzy pewnie lubią taką Mszę, gdzie dzieciaki nie chodzą, nie zagadują swoich rodziców, nie odpowiadają księdzu na pytania. Ja za taką nie przepadam. Lubię młodych i lubię dla nich odprawiać. Mam nadzieję, że ta trudna sytuacja niebawem się skończy.

Ważne, aby w tym czasie modlić się za chorych oraz za tych, którzy w tym momencie o nich dbają – o lekarzach i pielęgniarkach. Podczas każdej Mszy modlimy się za nich.
Ja dzisiaj modliłem się również za dzieci i młodzież, aby byli zdrowi.

Moi współbracia z Warszawy, w ramach projektu Pogłębiarka, zaproponowali akcję #AdoptujMedyka. Chodzi o to, aby każdego dnia modlić się za konkrentego lekarza lub pielęgniarkę, którą się zna, lub w ogóle za medyków. Warto się w tę akcję włączyć. Ja oprócz tej modlitwy, każdego wieczoru będę modlił się za naszych parafian, a w szczególności za młodych, którymi się tutaj zajmuję.

A teraz, zobaczcie, jak wyglądał nasz kościół krótko po tej Mszy. To, że Msza była cicha, to znaczy, że bardzo mi podczas niej brakowało młodych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *