Niedawno byłem na nagraniu programu „Ekspres Rodzinny” w TVP. Tematem odcinka, który ukaże się na początku maja, była I Komunia Święta i to, co dalej powinno się dziać w życiu dzieci, które przyjmą komunię.
Oprócz mnie, zaproszona była przemiła rodzinka z podwarszawskiego Józefowa – Mama z trójką przemiłych dziewczynek. Oczywiście, była to niewielka reprezentacja Rodziny, bowiem jest oczywiście Tata i jest również czwórka dzieci, które nie przyjechały na nagranie. W dwóch słowach – rodzina wielodzietna. Mama ze swoimi córeczkami wspaniale opowiadały o tym, czym dla nich jest I Komunia i jak przyżywają wspólnie spędzony czas modlitwy. Bardzo podobało mi się, z jakim przejęciem i radością na twarzy mówiły o swojej rodzinnej modlitwie, wspólnym chodzeniu do kościoła, przeżywania Komunii.
Pomyślałem sobie, jak to jest w ogóle z modlitwą. Czy młodzi w ogóle modlą się? Czy modlą się ze swoimi rodzicami?
Kiedyś jedna z rodzin ze Wspólnoty Małżeństw, która spotyka się przy naszej parafii opowiedziała mi, jak wygląda ich wspólna, wieczorna modlitwa. Jest ich w domu piątka. Codziennie przed snem spotykają się razem. Każdego dnia ktoś inny prowadzi modlitwę, nawet najmłodsza, kilkuletnia córeczka.
Czy wspólna modlitwa ma sens? Oczywiście, że tak.
Po pierwsze, gdy na tak wczesnym etapie życia, młoda osoba zobaczy, że jego lub jej rodzice modlą się, to chce ona w tej modlitwie uczestniczyć. Przez to uczy się modlitwy i rodzice mogą jej potem powiedzieć, co się dzieje, kiedy razem spotykają się przed Bogiem. Sądzę, że po jakimś czasie dziecku łatwiej jest rozpocząć swoją własną modlitwę, która być może będzie opierać się tylko na znanych sobie modlitwach.
Co z modlitwą młodych?
Tutaj w grę wchodzi ich własna odpowiedzialność. Na siłę nie można nikogo do modlitwy zaciągać. Sądzę, że młody potrzebuje wygadać się przed Panem Bogiem, niekiedy wyrzucić swoje złości, niepowodzenia. Tutaj potrzebuje mówić. Takiej modlitwy musi się również nauczyć. Ale musi też nauczyć się słuchać tego, co Pan Bóg mówi do niego… a to wymaga nauki cierpliwości. Pamiętam, że niesamowitym krokiem do przodu dla mnie było to, gdy na oazie nauczono mnie tego, czym jest „Namiot spotkania”. Do tego trzeba dać sobie trochę czasu, wziąć do ręki Pismo Święte i wsłuchać się w to, co przez dany fragment mówi do mnie Pan Bóg. Potem pomogło mi to w rozeznawaniu swojego powołania.
Inny sposób modlitwy? Medytacja. Tutaj rewelacyjną robotę robi Szkoła Kontaktu z Bogiem, która zaprasza młodych na kilkudniowe rekolekcje w milczeniu. Czy młodzi potrafią wytrwać bez gadania? Okazuje się, że tak.
Co daje modlitwa w milczeniu, z dala od rzeczy, które rozpraszają?
- Większe otarcie się na Pana Boga
- Poznanie Jego i siebie
- Doświadczenie Jego miłości.
Oczywiście tych korzyści jest o wiele więcej. Dla mnie te trzy są kluczowe, bo poznając Boga mogę poznać też siebie w całej okazałości, nawet z tym, co jest we mnie niedoskonałe. W sumie z tą niedoskonałością to nawet dobrze ją widzieć, bo potem mogę doświadczyć, że mnie – totalnie niedoskonałego bardzo Bóg KOCHA!
Inna kwestia związana z modlitwą, to taka, gdy pojawia się pytanie o to, jak się modlić. Czasami pojawia się ono przyróżnych spotkaniach.
Jeżeli nie wiesz, jak się modlić, to zacznij od dziękowania. Dziękuj Panu Bogu za każdą dobrą rzecz, która danego dnia się wydarzyła. To pozwala nam zobaczyć, że był On przy nas przy samy początku.
Kiedyś wyżaliłem się jednemu z moich współbraci, że mam pewien problem, który od kilku tygodni bardzo mi przeszkadza żyć. Powiedział, abym Panu Bogu za niego podziękował, bo to mnie uwolni. I rzeczywiście tak się stało… potem zobaczyłem, że ten problem był dla mnie błogosławieństwem.
Kończę. Wiem, że ten wpis w żaden sposób nie wyczerpuje tematu modlitwy.
Jak nie wiesz jak się modlić, i nie widzisz owoców swojej modlitwy, to bądź cierpliwy, mów Bogu o tym co się dzieje i dziękuj za wszystko. On w odpowiednim momencie da się Tobie jeszcze bardziej poznać.
Pozdrawiam z warszawskiej królikarni.