Niedziela w życiu księdza, to wyjątkowy dzień. Dla mnie jest to dzień wielu spotkań i rozmów z młodymi. Jest to zawsze czas bardzo intensywny i… pełen błogosławieństw.
Najważniejsza sprawa to oczywiście Msza Święta. Dzisiaj miałem dwie Msze – pierwszą o 9:00 i później Mszę z udziałem dzieci o 12:00. Nic szczególnego, może ktoś powiedzieć – wielu księży tak ma. Jednak chcę opowiedzieć o tym, jak Niedziela jest dla mnie ważna pod kątem spotkań.
Podstawowe, to spotkanie z Jezusem w Jego Słowie i Eucharystii. Kiedy modlimy się wspólnie z dziećmi na Mszy, to staram się, aby ta Msza była dla nich zrozumiała, a Słowo Boże odpowiednio wytłumaczone. Dzisiaj, mam wrażenie, udało się to. Dzisiejsza Msza w ogóle była nietypowa, gdyż mieliśmy przy ołtarzu dwie grupy ministrantów: z Gdyni i z Warszawy. W ten weekend na swój krótki odpoczynek przyjechali do Trójmiasta ministranci z Sanktuarium Narodowego św. Andrzeja Boboli w Warszawie, którym opiekują się jezuici. Potężna obstawa liturgiczna.
Poza tym dzieci dzisiaj szczególnie zaangażowały się w śpiew, za sprawą s. Agnieszki. Nasza mała scholka pomału się powiększa, z czego bardzo się cieszę.
Niektórzy nie przepadają za takimi Mszami. Ja je lubię, bo mam wtedy przed sobą bardzo młody Kościół. Uczę się modlić razem z nimi i ich Rodzicami. Z takiej modlitwy też wypływa spotkanie z Jezusem. Lubię też te pozostałe Msze, bardziej spokojne, gdzie można się trochę bardziej wyciszyć.
Kolejna sprawa, to spotkania z ludźmi. Zawsze w niedzielę, po Mszy, ok. 10:00 jest spotkanie z kandydatami do bierzmowania a po Mszy dziecięcej, spotkanie z ministrantami.
Do bierzmowania przygotowuje się grupa kilkunastu młodych ludzi. Lubię ich bardzo. To jest naprawdę wspaniała młodzież. Sporo się uczą na co dzień, i dodatkowo potrafią znaleźć czas na swoje pasje i modlitwę. Dzisiaj dwie dziewczyny z dużymi plecakami przyszły na Mszę i spotkanie prosto z obozu harcerskiego. W ogóle mam głębokie przeświadczenie, że duszpasterz dostaje sporo od swoich młodych. Sporo od nich się uczę… głównie o nich.
Spotkanie z ministrantami to podobna sprawa. Lubię tych młodych. Nawet wtedy, gdy nie do końca się rozumiemy. Mam grupę kilku chłopaków w wielu licealnym, którzy potrafią zająć się młodszymi, coś podpowiedzieć, czegoś nauczyć. Tak po bratersku też zwrócić uwagę (również mi). Mam w nich wielkie oparcie.
Kolejna grupa, która chociaż nie spotyka się w niedziele, ale dzisiaj się pojawili, to studenci, którzy tworzą w parafii zalążek nowego duszpasterstwa akademickiego. Pełni energii i chęci do działania. Dzisiaj muzycznie obstawiali ostatnią Mszę w kościele. Niesamowicie ich lubię.
Moim zdaniem nie można być księdzem bez tych spotkań (nie tylko niedzielnych) z Bogiem i z ludźmi. Wiem, że pewnie kiedyś przyjdzie taki czas, że przez np. chorobę, czy wiek, nie będzie mi dane odprawiać Mszy w kościele, tylko w zakonnej infirmerii. Póki co, będę się starał wykorzystać jak najlepiej dany mi czas – chodzić, słuchać, rozmawiać z ludźmi o Jezusie, i uczyć się od młodych.
Pomimo ze Jesteś mi bliską osobą ,jestem pełen podziwu za to co robisz.
Pięknie napisałeś że to jest Twój czas na modlitwę z młodymi.
Tak jest to Twój czas , szanuj go i daj tyle młodym WIARY ile Ty posiadasz miłości do Boga.
Czas szybko mija ,wykorzystaj go dobrze ,bądź dobrym Pasterzem i doglądaj swoje „owieczki” pilnuj je dobrze bo są teraz takie czasy że mogą rozbiegnąć się i wpaść w wilcze szpony. Nasza Wiara jest piękna ale trzeba ją zrozumieć i pokochać tak jak Ty ją pokochałeś.
Zatem jesteś w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu.
Daj „Młodym”przykład i dużo miłości,
Są Oni kontynuacją Naszej Wiary
Bez nich Wiara Nasza nie przetrwała by długo.
Jestem dumny z Ciebie i kocham Cię za Twój udział w prowadzeniu Młodych modlitwą ,zabawą i „tańcem” do Pana Boga.
Tak To jest Twój czas !!!!