Pozwolę sobie tym tekstem odpowiedzieć na artykuł Pana Michała Drożdża, który pojawił się niedawno na jego blogu, w związku z Bożym Ciałem.
Przyznam, że na początku zareagowałem na niego bardzo emocjonalnie, czego dałem upóst w moim komentarzu na Twiterze. Spróbuję jednak podejść da tego tekstu w sposób spokojniejszy.
Nie jest też moim zamiarem jakiekolwiek atakowanie Autora. Chciałbym po prostu podzielić się moimi przemyśleniami.
Portal Deon.pl zamieścił wpis Pana Drożdża na głównej stronie z zupełnie innym tytułem, niż ten, który został umieszczony na blogu przez Autora. O.K. – tutaj raczej nie mam nic przeciwko, bowiem, w moim przypadku było podobnie. Jednak tytuł: „Kościół jednego dnia zniszczy kilogramy kwiatów tylko po to, żeby tradycja została zachowana” jest o wiele bardziej naładowany emocjami niż: „Boże Ciało bez kwiatów. Czy to możliwe?”. Rozumiem, że chodzi o zwrócenie uwagi czytelnika. Podobny tekst pojawia się w artykule Pana Drożdża, jednak w tytule podanym przez portal jest dodatek dotyczący tradycji.
Ach, ten okrutny Kościół, który tak bardzo niszczy przyrodę.
Słusznie Autor zaznaczył na początku, że obecna sytuacja związana z epidemią koronawirusa, wymusiła na nas modyfikacje dotyczące sposobu przeprowadzania procesji. W wielu miejscach te procesje były na terenach kościelnych, czy też wewnątrz samych świątyń. Gdzieniegdzie miały jednak miejsce dotychczasowe procesje. Sądzę, że pod tym względem Kościół dobrze i z rozsądkiem odpowiedział na obecną sytuację.
Pojawia się następnie kwestia rzucania kwiatów. I tutaj, uważam, że pojawia się błąd. Pozwolę sobie przytoczyć konkretny fragment:
Dziś, zastanawiam się ile kwiatów, zostanie zerwanych tylko po to, żeby rozrzucić je na asfalcie i mieć poczucie, że tradycja została zachowana? Ile pyłku, którym mogłyby posilić się pszczoły czy trzmiele, zostanie przy tej okazji zmarnowane? Ile piękna zostanie rozdeptane na chodniku? Zastanawiam się też jakie skutki ma to masowe zbieranie kwiatów na środowisko? Często przecież to dziko rosnące kwiaty, które są częścią ekosystemu.
Jeżeli idę na procesję Bożego Ciała, tylko i wyłącznie po to, aby rzucać kwiaty na asfalcie, to rzeczywiście nie ma to sensu. Piękno rzeczywiście zostaje rozdeptane na chodniku, ale nie można przecież podczas prcesji skupiać się na tym, co leży na ziemi. Najważniejszy w tym momencie jest Najświętszy Sakrament, który jest niesiony przez księdza. Nie sypiemy kwiatów pod nogi księdza, tylko samemu Chrystusowi, obecnemu pod postacią chleba. I to właśnie ze względu na Chrystusa są sypane kwiaty. Równie dobrze, można byłoby się dziwić zachowaniu ludziom z czasów Jezusa, którzy zrywali gałązki palem i kładli je przed Nim, gdy wjeżdżał do Jerozolimy.
Rzucamy kawiaty, jako symbol tego, co w naszym życiu jest najważniejsze i najpiękniejsze, czyli naszej miłości do Boga. Równie dobrze, można to porównywać do wręczania bukietu kawiatów ukochanej osobie. Dając komuś coś pięknego, pokazujemy, że bardzo nam na kimś zależy.
Myślę, że chwałę Bogu możemy oddać na wiele innych sposobów. Przede wszystkim w sercu. Możemy Go uwielbiać śpiewem czy swoją postawą. Czy naprawdę musimy wyrażać tą cześć zielonym „złotem”? Czy w ogóle Bogu taka forma oddawania chwały się podoba skoro dał nam na ten czas Papieża, który kieruje nas w stronę troski o naturę?
Oczywiście, że możemy oddawać chwałę Bogu na wiele innych sposobów. Przede wszystkim całym swoim dobrym życiem. Śpiew i postawa również są czymś dobrym. Osobiście poruszyło mnie zdanie: „Przede wszystkim w sercu”. Zgadzam się z nim, ale mam pewną wątpliwość, bowiem odczytałem to jako podejście bardzo indywidualne, bez wchodzenia we wspólnotowe przeżywanie uwielbienia Pana Boga. Warto jednak pamiętać, że w Kościele odkrywamy Pana Boga wspólnie, jako wspólnota, a nie, tylko jako indywidua i nasze osobiste doświadczenie niekiedy musi być weryfikowane właśnie przez wspólnotę.
Co do Papieża, to chciałbym wskazać, że na liturgiach papieskich również pojawia się wiele kwiatów. Poza tym, mam wrażenie, że przedstawione cytaty warto byłoby ukazać w konkretnym kontekście.